Zanik obyczajności

Chcę się dzisiaj z Wami podzielić moimi przemyśleniami na temat obyczajności. Obyczajność to wszystkie pisane i niepisane zasady, zwyczaje, prawa, obowiązki, które ludzkość przez wieki sobie wypracowała i nauczyła się przestrzegać z pokolenia na pokolenie. Przekazywanie zaczynało się w domu rodzicielskim od: „synu, tego się nie robi, przeproś kolegę”. A trójcą świętą w każdym języku były słowa: proszę, dziękuję i przepraszam.

Obyczajność to kodeks, jak być przyzwoitym człowiekiem bez względu na pochodzenie, kolor skóry, wyznanie etc., etc. Im wyżej stoisz w hierarchii społecznej, zawodowej, towarzyskiej, tym większe wymagania bycia przyzwoitym. Dlatego ci „na górze” najmocniej są pilnowani i oceniani. Róznie bywało w różnych okresach historycznych z przyzwoitością tych „na górze”, ale to z czym na co dzień stykami się obecnie przekracza granice przyzwoitości.

Spośród tych wszystkich nieprawości, z jakimi spotykamy się obecnie na co dzień, rzeczą najgorszą jest to, co się wyprawia wokół LGBT. „LGBT to nie ludzie tylko ideologia”. „Gorszą zarazą niż Covid 19 jest LGBT”. Tego, co zacytowałam nie wymyślił żaden paranoik w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym tylko publicznie podali do wiadomości wszem i wobec ci „na górze”. Czy autorzy owych wypowiedzi mają pełną jasność, że tymi słowami pozbawili ludzi człowieczeństwa? Oni są katolikami składającymi ręce przed ołtarzami, a przecież Bóg każe się za grzeszników modlić, przebaczać im (Panie, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”) a nie potępiać.

Czy ktoś kiedyś słyszał w słowach boskich o wykluczeniu, pozbawieniu człowieczeństwa?! Boja nie! A co my – społeczeństwo na to? Ano nic. Ten i ów przywołuje wyrazy oburzenia i po balu!. Publcznie odważył się powiedzieć ksiądz profesor z Uniwersytetu Katolickiego w Lublinie, że takie wypowiedzi to wstyd, że ludzie LGBT wieszając tęczową flagę na obiekcie kultu religijnego być może proszą w ten sposób Boga o pomoc, że księża w parafiach wolnych od LHBT powinni na kazaniach tłumaczyć ludziom, że ci odmieńcy są również dziećmi bożymi.

Obawiam się, że te słowa człowieka mądrego i sprawiedliwego nie będą mieć siły przebicia z poczynaniami innego człowieka od sprawiedliwości, który o sprawiedliwości głośno mówi, ale jej nie czyni. Strefy wolne od LGBT nie muszą się martwić, nie dostaną pieniędzy z Unii to dostaną od człowieka od sprawiedliwości. Bo sprawiedliwości zawsze musi być zadość. Przytoczę powiedzenie: „bądźcie nieufni wobec wszystkich, którzy dużo mówią o sprawiedliwości”. To tak do przemyślenia z życzeniami zdrowia.