Nasze kolędy, nasze wigilie

„Gdy się Chrystus rodzi”, „lulajże Jezuniu, moja perełko”, „gdy śliczna panna syna kołysała” – wzruszająco piękne są nasze kolędy i pastorałki. Bo wzruszające są święta Bożego Narodzenia. O tych, które wryły się w moją pamięć chcę dzisiaj powspominać.

Rok 1946. Mieszkamy w leśniczówce, jest wigilia – my, najmłodsze trzy siostry ubieramy choinkę i wiemy, że pod choinką nie będzie prezentów – jedynie jakieś słodycze upieczone przez mamę. Po kolacji (jednak 12 potraw, talerz dla niespodziewanego gościa i sianko pod obrusem) wszyscy idziemy pod choinkę śpiewać kolędy, a tam cud! Paczki dla każdego. Tym cudem była amerykańska UNRRA, która polskim dzieciom sprawiła paczki pod choinkę. Do dzisiaj mam przed oczyma te amerykańskie cuda!

Moja pierwsza wigilia u teściów. Jakże inna, śląska wigilia: siemieniotka (obrzydliwa zupa z konopi), smażony karp, makówki i moczka (bardzo dobra, słodka). Do mojego repertuaru wigilijnego weszły makówki.

Pierwsza wigilia u mnie z zaproszoną rodziną męża – polska w pełnej krasie, wigilia którą bardzo chwalił mój teść.

Rok 1985 – mój mąż w Niemczech, Hania we Francji, Alicja i ja na Blachówce – dwie sieroty. Następna wigilia już na emigracji – ta najbardziej pamiętna, z pięcioletnim Samuelem – moim pierwszym wnukiem w Szwajcarii. I ta w Stroniu Śląskim z udziałem Izy i Oli (córki Pawła, po śmierci matki), gdzie Iza po dużym łyku wina usiłowała śpiewać kolędy, których nigdy przedtem nie śpiewała i ze łzami wyznała, że jeszcze nigdy nie miała takiej pięknej wigilii (sama przytachała wycięte drzewo choinkowe z lasu).

Potem znów wigilie w Polsce. Przy wigilijnym stole cztery generacje: prababcia Gienia, babcia Bożena, córka Kasia, Hania – prawnuczka. Wspomnę kolację wigilijną niemiecką, na której byłam. Napisałam nawet wierszyk o tym, że znalazłam się w kraju, gdzie do świętej kolacji „blutwurst z kapustą – przysmak owej nacji”.

Jaka będzie ta ad 2021? Może pandemia pozwoli mojej córce i wnukowi przyjechać ze Szwajcarii do Polski? Jeżeli będziemy w trójkę to postanowiliśmy zrobić kolację innowacyjną. Każdy przygotuje to, co lubi najbardziej – może być ciekawie? Zaczęłam od kolęd i kolędami zakończę. W mojej sypialni wisi obraz Matki Boskiej z Dzieciątkiem. Pasuje jak ulał do „gdy śliczna panna syna kołysała” – piękna, młoda, o semickiej urodzie dziewczyna trzyma zawiniątko ze swoim dziecięciem, a na twarzy jej widać wielką miłość, ale i troskę.

Troskę o co? Życzę Wam wszystkim (sobie też) wzruszających Świąt, które też po latach wspominać będziemy.