To nie są lokalne klęski, to dotyczy całego globu
Jezus malusieńki
Leży wśród stajenki
Choć kolęda nie wspomina
Miła jest gadzina.
Świnki, choć mało miały
Korytko mu dały
Które krówki pościeliły
Siankiem wymościły.
Wełenki męciusieńkiej
Owieczki dołożyły
By dzieciątka pierwsze chwile
Były ciepłe, miłe.
A baranki chuchają
Eko ogrzewają
Grzecznie siedzą i nie wiedzą
że je wszystkie zjedzą!
Tą eko – wegetariańską kolędą napisaną przez moją córkę Alicję rozpoczynam rok 2020!!! Dlaczego właśnie tak? Bo świat zwariował, stacza się po równi pochyłej do samozagłady. Oceany zapełnione plastikowymi odpadami, płonące całe kontynenty, przetrzebiane lasy tropikalne, rozpływające się lodowce. To nie są lokalne klęski, to dotyczy całego globu. I niech zamkną się wszyscy uspokajacze, że ludzkości zawsze towarzyszyły klęski i potrafiliśmy się z nimi uporać.
Tylko nigdy w naszych dziejach nie zbliżyliśmy się tak niebezpiecznie do granicy, za którą nie ma już odrodzenia. I dlatego, jak woła Jurek Owsiak, wszystkie ręce na pokład! Każdy niech sobie uświadomi, że albo dołoży swoją cegiełkę do ocalenia, albo do zagłady popierając niszczenie klimatu i rozbuchaną konsumpcję!
Promykiem nadziei jest zaangażowanie młodych. I chwała im za to. Może uda się im odsunąć tych wszystkich decydentów co to „nic się strasznego nie dzieje”, „po nas to niech i potop”. Minorowy ten mój noworoczny felietonik, bo z czego tu się cieszyć Mimo to mam nadzieję, że ludzie rozumni, roztropni przejmą ster naszego okrętu, a ja będę mogła pisać o rzeczach dobrych, a nawet śmiesznych, czego Wam i sobie życzę.