Jacy będziemy po pandemii? Kto najwięcej ucierpi?

W lutym anno domini 2020 w pośpiechu opuszczałam Szwajcarię, by przed Covidem 19 zdążyć do Polski. 5 stycznia 2021 w tym samym tempie opuszczę Szwajcarię, by wrócić do Polski.

Co się wtedy w Polsce działo? Ano nic; ludzie, nie bójcie się, wszystko mamy pod kontrolą. Żadnego niebezpieczeństwa nie ma, to co się dzieje we Włoszech (a działo się! ) nam nie grozi. Kilka lub kilkanaście tysięcy zakażeń dziennie – nie ma mowy, jesteśmy silni, zwarci i gotowi (i nie ma strachu w naszym fachu – to powiedzonko w tym sensie to myśl przewodnia ówczesnego ministra zdrowia – pozdrawiam i gratuluję wspaniałego samopoczucia).
I co się przez te 10 miesięcy działo? Co się działo! Społeczeństwo się ze strachu wprost skręcało (na skutek decyzji i poczynań rządu nieprzemyślanych, podejmowanych ad hoc, często sprzecznych ze sobą) i skręciło by do końca biednych ludzi, gdyby się od czasu do czasu premier nie obudził (panujący nam prześwietny ewangelista Mateusz Morawiecki).

Obudził i wrzasnął: ludzie, nie bójta się, już nie ma pandemii, zaraza opanowana! Idziemy zwartym szykiem do urn wyborczych!!!
Niestety zaraza wróciła, bo te przemądrzałe wredne baby wyszły na ulicę z hasłami, które wszystkie obrażały Pana Prezesa i świadczyły dobitnie, ze się babom we łbach poprzewracało. Zamiast słuchać nabożnie (bo popieranych również przez prawie świętego ojca Rydzyka) słów Ewangelisty i Prezesa i ze zrozumieniem kiwać głowami, wolności się im zachciało. Apage satanas!!! Minęło lato, jesień, przyszła zima a u nas dalej to samo, decydenci od Annasza do Kajfasza.
Teraz bardzo poważnie: jacy będziemy po pandemii?? Kto najwięcej ucierpi, kto poniesie niepowetowane straty? Wszyscy, ale przede wszystkim dzieci i młodzież. Wszystkie decyzje dotyczące młodzieży i dzieci są decyzjami rujnującymi ich system psychiczny. Uczeń bez szkoły, bez kontaktów z rówieśnikami, zamknięty w domu odczuje to wszystko bardzo boleśnie. Łatwo jest odbudować gospodarkę, ale strukturę społeczną, zniszczoną komunikację międzyludzką i zdrowie odbudować bardzo trudno i konsekwencje tego poniesiemy przez długie, długie lata.

Nie chcę się wymądrzać, ale możemy popatrzeć na inne kraje, które pewnych restrykcji nie wprowadziły lub mają przemyślany plan wprowadzenia restrykcji i nic gorszego niż u nas im się nie przydarzyło. Kończy się rok i to skłania zawsze do refleksji. I co ja mogę powiedzieć ? Smutno mi Boże. Ale na przeciw wszystkim mocom złym, na przekór wszystkim decyzjom, które chcą nas pozbawić prawa do wolności, prawa do myślenia i decydowania o sobie, nie traćmy nadziei na lepsze jutro. Po burzy zawsze jest słonce, feniks odradza się z popiołów i ta nadzieja niech da nam siły tytanów do odbudowy własnego życia. A przede wszystkim zajmijmy się dziećmi i młodzieżą, oby pozbyły się jak najszybciej traumy pandemii.
Tego wszystkiego Wam i sobie z całego serca życzę.