Złamana ręka i nowe nadzieje
Uprzejmie Państwa informuję, iż obecnie jestem inwalidką po upadku. Złamana ręka mocno ogranicza możliwości normalnego życia – na przykład nie mogę pisać. Kiedyś umiałam pisać lewą ręką, niestety – zaniedbana latami umiejętność zniknęła. Uraz spowodował, że widzimy całkiem nowy sposób na przekazanie niniejszego tekstu: przy pomocy uprzejmego sekretarza Zbigniewa.
Jeszcze jedna konsekwencja owego urazu to poświęcanie znacznej ilości czasu na oglądanie telewizji. A ponieważ wciąż jeszcze dominuje w mediach sprawa panów Kamińskiego i Wąsika, zaczęły dręczyć mnie dwa pytania. Po pierwsze – jak daleko może posunąć się prezydent państwa przedkładający osobiste interesy nad interes tego państwa. Po drugie – czy prezydenta za działalność taką można pociągnąć do odpowiedzialności?
Sprawa przedstawia się następująco: widziałam jak prezydent ściskał panów Kamińskiego i Wąsika; zupełnie jak biblijny ojciec marnotrawnego syna – z ogromną miłością. Tyle, że w ten sposób prezydent państwa przyjmuje w swoich progach ludzi, którzy są przestępcami – skazanymi prawomocnym wyrokiem. Zadałam sobie trud, by prześledzić ostatnich dwadzieścia lat i przypomnieć sobie choć jeden, choć trochę podobny przypadek. Nie znalazłam.
Demokracja jakoś nie bardzo się Polsce udaje, dlatego zawsze powinniśmy dobrze zastanowić się na kogo w wyborach głosujemy. W epoce zmian po 1989 roku mieliśmy nadzieję, że rządzić będą ludzie mądrzy – nie zawsze tak jest. Z nadzieją przyglądam się paniom zasiadającym w obecnym rządzie i piastującym odpowiedzialne stanowiska. Widzę prawdziwe zaangażowanie i coś bardzo ciekawego: te panie nie zaczynają swoich wypowiedzi od opowieści, jacy źli byli ich poprzednicy. To zmieniło się na lepsze i oby ten kurs został utrzymany. Najbardziej martwię się o to, by osobiste interesy znów nie wzięły góry nad dobrem powszechnym. Bo zło wróci jeśli nie będziemy wybierać ludzi odpowiednich i jeśli będziemy głosować byle jak.
Zostawiam Was z tymi myślami, a sama udaję się na bal, bo dostałam zaproszenie z tarnogórskiego Domu Opieki Społecznej. Bal nie byle jaki, bo kokardowy – zamierzam więc przystroić się w dwie kokardy: jedną we włosach i drugą – na chorej ręce.