Traktat o szczęściu
Skąd ten pomysł, by pisać na temat tak wyświechtany i tak nie do opisania, jak to, czym jest szczęście? Skłoniła mnie do tego rozmowa z 16-letnim Mężczyzną, który stwierdził, że nie jest szczęśliwy, nigdy nie był i nigdy nie będzie. Zapytałam go, co jest dla niego szczęściem. Czy umiałby dokończyć zdanie: „szczęście to …”. Oczywiście dokończył (uprzednio popatrzywszy na mnie jak delikatnie mówiąc na osobę mało inteligentną). W tym zdaniu było wszystko – kariera, pieniądze, podróże, wino, kobiety i śpiew.
Wysłuchałam go i powiedziałam: „szczęście to chwila, tu i teraz, która podnosi cię do niebios bram. Coś tę chwilę powoduje: pierwsze kroki twojego dziecka, lekarz, który mówi ci po ciężkiej chorobie – jesteś zdrowy, dziewczyna, że cię kocha, zdany dobrze egzamin, wygrana (duża) w totka i tysiące innych rzeczy”. Wysłuchawszy tego młody człowiek spojrzeniem potwierdził postawioną (również optycznie) diagnozę o mojej marnej inteligencji, ale dał się namówić na rozmowę. Nie będę tej dysputy opisywać. Ale chyba coś mu zaświtało, że permanentne szczęście nie istnieje.
W mojej głowie natomiast zakłębiły się myśli o tym, jak my właściwie żyjemy, że to nasze życie to ciągła pogoń, frustracje, załamania, szamotaniny, czasami marzenia, obietnice, przysięgi. Czegoś w tym wszystkim brak. Przede wszystkim brak siebie i drugiego człowieka. Żyjemy tak, jak byśmy byli dla siebie samych wrogami. Sposobem życia po prostu się wykończamy! Człowieku, ocknij się, polub samego – siebie, a potem innych. Daj sobie prawo do popełniania błędów, szanuj i doceniaj to, co masz. Poczuj się wolnym. Bo wolność to nie to, co nas otacza, tylko san umysłu, możliwość wyboru i decydowania o sobie. To głębokie przekonanie, że mogę.
Wiosna będzie od 1 maja, to dobry czas na rozmowę ze sobą samym. Bądźmy dla siebie dobrzy na wiosnę!
Pozostaję z optymistyczną wiarą, że tak będzie.
PS. Każda godzina poświęcona polityce jest godziną bezpowrotnie straconą.