Jak przeżyć jesień życia i nie zwariować
Dawno temu, kiedy jesień życia była po prostu daleko, wygłaszałam piękne mowy na temat: przygotuj się na zbieranie owoców całego dotychczasowego życia. I te porównania: jabłko letnie i jabłko jesienne, to drugie soczyste, jędrne z dojrzałymi pestkami, duże i bardzo smaczne. A to pierwsze małe, twarde, dopiero rośnie i nie wiadomo co wyrośnie. I długo by jeszcze pisać jakie cenne i bardzo mądre myśli wypuszczałam w świat. No, może nie w cały, ale w najbliższą okolicę.
Teraz właśnie ta piękna jesień życia mnie dopadła. Nie należy się denerwować, że wypadła ci z rączek piękna filiżaneczka marki Rosenthal, przecież trzymałaś ją dobrze! I znów mogłabym długo co mi ta pogodna jesień życia przyniosła. Tych moich utyskiwań wysłuchała moja córka i rzekła: – mamusiu, jesień życia to masz już za sobą, teraz masz zimę życia i zima czasami jest dokuczliwa. Zaczęłam opracowywać plan, jak tę zimę w miarę do zniesienia przeżyć. Gotowy projekt opublikuję, bo może się komuś przydać.
Jeszcze słów parę o tym, co mnie ostatnio bulwersuje (delikatnie mówiąc). Kandydat na prezydenta Najjaśniejszej Rzeczypospolitej: kobieta nie może dokonać aborcji, nawet jeżeli ciąża wiąże się z pewnymi niedogodnościami. Dotyczyło to aborcji ciąży pochodzącej z gwałtu. Nie mogę uwierzyć, że to ktoś publicznie powiedział. Naprawdę, „polityka” niektórych polityków sięga dna! Jesteśmy przed wyborami prezydenckimi – oby wybrany kandydat nie przyniósł nam wstydu. Pożyjem – uwidim, jak mawiali starożytni Słowianie. Z serdecznymi pozdrowieniami.