Styczeń, 2016 rok
Od paru dni usiłuję ogarnąć to, co się obecnie w Polsce dzieje: pierwsza refleksja – ze wszystkich zawirowań, które przeżyłam, te obecne napawają mnie lękiem i uczciwie muszę sobie powiedzieć, raczej postawić pytanie: dokąd nas to zaprowadzi? Zacznę od tego, skąd ten lęk zgoła paniczny. Jako 10-latka przeżyłam lata 1947 – 48, kiedy demokracja przegrała z totalitaryzmem i znaleźliśmy się w bloku wschodnim. Tuż po maturze: rok 1956 – całkiem dorosła: 1968 i 1970 i bardzo dorosła: 1980 – 81 do 1989 (rok 1989 to już obserwowałam siedząc na „zagranicznej ławce”) i powrót do „III czy IV Rzeczypospolitej”. Wszystkim tym zawirowaniom, zakrętom dziejowym (poza pierwszym, dziecięcym, kiedy nikt nie chciał mi wyjaśnić dlaczego 2 x „tak” lub 3 x „nie”) towarzyszył ogromny entuzjazm i jeszcze większa nadzieja (poza rokiem 1968, bo tu był żal i wstyd). Jeszcze dzisiaj czuję ten powiew wolności po Październiku 1956 roku. Iluż ludzi, któym wcale nie było po drodze z tą Polską Ludową”przystało”, włączało się, wracali z zagranicy.
Po każdej „odwilży”, „odnowie” rzesza rozczarowanych rosła. Przyszedł rok 1981 – jego następstwa i wreszcie zwycięstwo demokracji. Ćwierć wieku ta demokracja rosła, możemy ją porównać z dzieckiem, kiedy rośnie, dojrzewa; dopiero kiedy człowiek jest duży mówimy: nabrał rozumu. Czy ta Polska jest rozumna? Tak! Jest państwem prawa, gwarantuje wszystkim swoim obywatelom obywatelskie prawa i wolności. Czego chcieć więcej? Poszanowania i respektowania tego, co w Konstytucji zapisane. I tu dochodzę do źródła mojego lęku. Jestem osobą apolityczną, niezależną od nikogo i niczego, i od tych, którzy są aktualnie „przy władzy”. Chcę tylko jednego – szanujcie mnie jako obywatelkę tego kraju i przestrzegajcie wszystkich norm mi należnych, a ja będę w stu procentach wywiązywać się z moich obywatelskich obowiązków. Takie porozumienie to jedyna alternatywa układu państwo – obywatel. Tylko czy wszyscy obywatele państwa polskiego są równi? Otóż nie, ponieważ dzieleni jesteśmy na prawdziwych Polaków i tych gorszych Polaków. Sen z powiek spędza mi problem: jestem ta prawdziwa, czy ta gorsza.
Według tego, co urbi et orbi głoszą luminarze obecnej Rzeczypospolitej jestem ta gorsza, z czym się nie zgadzam, ponieważ kryteria oceny są złe. Dlatego dokonałam oceny siebie samej według własnych kryteriów:
1. Nigdy nie działałam na szkodę mojego kraju
2. Swoją pracą i wszelką działalnością świadczyłam dobrze o Polsce – zarówno w kraju, jak i za granicą
3. Żyłam i żyję według przykazania „nie czyń bliźniemu tego, co JEMU niemiłe jest”
4. Wiele od życia dostałam (dobrego), dlatego daję innym (mądrze)
5. Patriotycznie wracam do miejsca urodzenia, to jest tego stawu otoczonego groźnym lasem i leśniczówki z zielonymi okiennicami.
Może po tej spowiedzi mi ulży, spróbujcie też to zrobić.
Pozdrawiam Was, przyjaciele Stowarzyszenia, serdecznie.