Quo vadis Polsko anno Domini 2022?
Wszystkie siły polityczne, społeczne, obywatelskie, ważni, bardzo ważni i nic nieważni. Każdy ma problemy spędzające mu sen z powiek, na przykład czy niejaki Donald Tusk jest leniem (monad miarę), czy niejaki Mateusz Morawiecki jest notorycznym kłamcą, czy Zosia (dzisiaj) będzie Władkiem (jutro), itp., itd.; drobnostkami takimi jak: inflacja, klimat, uchodźcy nie warto się trudzić. A ja mam polską edukację! Pewnie to takie zboczenie zawodowe.
Kiedy mój wnuk przed czterema laty, przed maturą wstał i wygłosił expose: szkoła jest głupia i nic mi nie daje – wychodzę – skwapliwie przyznałam mu rację, iż jestem tego samego zdania dodając: ale na razie nic innego nie wymyślono! Tak już nie myślę, bo jest obecnie coś, co tę znienawiconą, przestarzałą szkołę zastąpi: materiały edukacyjne w sieci. Jest to najlepszy moment, by zerwać z systemem klasowo – lekcyjnym i na siłę wprowadzanym unarodowieniem wykształcenia i równocześnie wysokiego poziomu nauczania.
Bardzo mały procent ludzkiej populacji jest zdolny do wysokiego poziomu nauczania. A tymczasem trend do powszechnego wykształcenia średniego jest coraz powszechniejszy. Coraz większa jest dysproporcja między tymi, którzy naprawdę w szkole zdobywają wiedzę i umiejętność jej zdobywania (to jest ważniejsze, niż sama wiedza) a tymi, którzy uczą się jak udawać „nauczonych”. Trend ten dotyczy nie tylko szkół średnich; dotyczy również szkolnictwa wyższego. Niech każdy odpowie sobie na pytanie: te wszystkie nowe wyższe uczelnie w Polsce powstające jak gdzyby po deszczu to też szkoły wyższe?
Voila – Collegium Humanum – szkoła menedżerska prowadzona przez Pawła Czarneckiego przy współpracy Ryszarda Czarneckiego. Studia MBA – w dwa, trzy miesiące. Studia MBA na całym świecie to dwa lata ogromnego wysiłku intelektualnego, a dyplom znaczy bardzo wiele. Nic dodać, nic ująć! Wyższe wykształcenie stało się powszechne (kiedyś była szkoła powszechna – kto to jeszcze pamięta? ). Kiedyś pisałam, jaką rolę powinien spełniać uniwersytet. Dzisiaj w Polsce to jeszcze Juniwersytet Jagielloński, Uniwersytet w Poznaniu, Warszawie i Wrocławiu. Gdyby ktoś kazał mi szybko wyliczyć uniwersytety europejskie to: Sorbona Oxford, Cambridge, może jeszcze Getynga i Kraków. Nie da się pogodzić masowego wykształcenia z utrzymaniem jego wysokiego poziomu.
„Zawsze tak było, jest i będzie, że bystrych, ciekawych wiedzy i wykształconych ludzi jest garstka” – te słowa napisał prof. Jan Hartman (Polityka, nr 26). Felieton prof. Hartmana o systemie edukacji w Polsce, o konieczności jego zmiany, w jakim kierunku muszę te zmiany iść, jest najlepszą, dobitną ale i wstrząsającą analizą systemu edukacji. Ukazuje, co w tym systemie jest najgorsze: właśnie to, że (cytuję) „od samego początku szkoła i jej uniwersytecka kontynuacja działa źle, uwikłana w sprzeczne tendencje, umasowienia i wysokiego poziomu nauczania. To załganie jest chyba gorsze, niż cała ta propagandowa bałamutność szkolnych programów”. Prof. Hartman nie poprzestaje na wytykaniu błędów i konieczności gruntownych zmian. Zacytuję profesora dalej: „Dziś uczy sieć, a nie szkoła. Nauczyciele mogą pomóc w dotarciu do tego, co w sieci wartościowe. Mogą dawać zadania i przepytywać. Mogą być przewodnikami młodych ludzi i pomagać im odkrywać własne talenty i zainteresowania”.
Jak w tym wszystkim ma się odnaleźć nauczyciel? Albo zbiorowy protest przeciwko nacjonalistycznej indoktrynacji w programach p. Czarnka, alb o odejście z zawodu. Nauczyciel powinien być szanowany i popierany przez społeczeństwo, a tak niestety nie jest. Gorzkie słowa, ale tak jest. Może masowe odejścia nauczycieli z zawodu czegoś społeczeństwo nauczą. Uważam, że taka lekcja społeczeństwu się należy. Czy społeczeństwo poparło Was w okresie strajku? Bo to, co docierało do moich uszu, kiedy próbowałam rozmawiać na temat potrzeby strajku to: „pracują 18 godzin w tygodniu, 3 miesiące urlopu, pensje wcale dobre i jeszcze chce im się strajkować?” Trudno dopatrzeć się w tym poszanowania i poparcia. W Polsce, tak jak w całej reszcie świata dzieje się źle i czy to dobry czas, by teraz zajmować się systemem edukacji? Tak, bo zmiany, jakie właśnie teraz się wprowadza to indoktrynacja w programach nauczania, sprowadzenie roli nauczyciela do ślepego wykonawcy nakazów władzy i kontrola nad nimi. Tylko to należy zmienić od zaraz, bo straty takiej „edukacji” mogą być nie do odrobienia. Aby to nie nastąpiło, nauczycielom, rodzicom i uczniom z całego serca życzę.